wtorek, 26 maja 2015

Tralalallalala.

No to ten...
Zawieszam bloga na okres nieokreślony. Kiedyś do tego wrócę, ale nie teraz... Naprawdę nie chcę pisać na siłę, a staram się to robić od stycznia. :") Jasne, mam inne blogi, na których piszę, ale aktualnie kompletnie nie mam pomysłów na to Dramione.
Opowiadanie przeniosę w wakacje na nowy adres. Napiszę poprzednie rozdziały na nowo zmieniając styl na mój aktualny, a także urozmaicając fabułę. 8}
Także przepraszam i do zobaczenia bo ja wrócę joł~!

czwartek, 19 lutego 2015

Wstyyyyyd mi. >.< Proszę o wybaczenie. :"|

Ey bo wstyd mi przyznać, ale zapomniałam co miało być dalej...
x"DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ale wymyślam na nowo, naprawdę. :"(
Bardzo przepraszam~!
Niedługo coś będzie. ;^;

Edit:
Hehe, żart. 8"|
Miałam spisany plan wydarzeń co ma być w opo od dawna. 8"|
Rozbuduję to ładnie i do końca lutego pojawi się parę rozdziałów. 8"|

środa, 22 października 2014

Ogłoszenia + tak, ja żyję. :|

Dzień doberek. ;w;
Czy też dobry wieczór, khe khe...
Tak, ja żyję! 8}

I przynoszę informacje odnośnie następnego rozdziału.
Prawie się popłakałam gdy zobaczyłam, że wciąż ktoś tu zagląda i dzielnie wyczekuje na nowy rozdział a mnie wzruszyć jest ciężko. :|

Dostałam gwałtownego ataku śmiechu i chichrałam się chyba z pół godziny porównując to jak pisałam kiedyś a to jak piszę teraz. xDDD
Wtedy: dziewczyna z masą pomysłów nie wiedząca jak wyrazić to słowami.
Teraz: laureatka konkursów literackich ogólnopolskich i miejscowych, szykuję się także do wydania książki za kilka lat.
Ha! Już ponad rok prowadzę tego bloga a tak mało postów! xD
Podczas gdy na drugim prowadzonym przez niecały rok już 33 one-shot'y. :|
Także ten... Wezmę się za tego bloga gdy skończę opowiadanie na następny konkurs (termin mam do 24 października, hyh to tak blisko a ja mam dopiero połowę) oraz opublikuję epilog jednego z opowiadań co nastąpi zapewne jeszcze w tym tygodniu. ;w;


Uaaaa... Zorientowałam się, że już tak późno a muszę jutro wcześnie wstać. :')
Także dobranoc wszystkim i do zobaczenia wkrótce! ;w;

Yuiko Nano
kiedyś
Julia Malfoy

niedziela, 25 maja 2014

Miniaturka (przeprosinowa) nr 2

Nie idź tam, nie zostawiaj mnie.



Jestem już dorosłą kobietą.
Mam męża i 6-letniego syna.
Idę z nim teraz parkiem podziwiając złote liście oznaczające przybycie jesieni.
 W pewnej chwili mój syn puszcza moją rękę i biegnie do góry liści śmiejąc się. Stoję kilka kroków za nim.
Sama.
- Patrz mamusiu jaki ładny liść! - Krzyczy podbiegając do mnie z liściem w dłoni.
Kucam do niego i ujmuję w dwa palca listka.
Uśmiecham się.
- Rzeczywiście bardzo ładny, Draco - mówię.
Wyprostowywuję się i wyciągam rękę do syna.
On natychmiast ją łapie.
Odwracamy się i chcemy iść w stronę domu.
Coś nam jednak w tym przeszkadza.
Przed nami stoi wysoki mężczyzna w płaszczu z pochyloną głową.
Moje serce zaczyna bić szybciej.
Znam tę sylwetkę.
Mężczyzna unosi głowę.
Był blady.
Miał prawie białe włosy.
I te oczy... Te stalowoniebieskie oczy będące kiedyś mi tak bliskie.
- Draco? - Parska śmiechem. - Nie znałaś lepszego imienia, Hermiono?
Gdy wymawia moje imię moje serce staje na chwilę w miejscu.
To naprawdę on...
Ściskam mocniej dłoń syna.
Otwieram usta by coś powiedzieć, ale on jest szybszy.
- Z resztą nieważne. Miło było cię znów spotkać - macha mi ręką.
Rusza przed siebie i mija mnie.
A moje serce znowu staje...
Malfoy. Draco Malfoy.
To w 100% był on...
- Mamusiu! - Krzyczy chłopiec ciągnąc mnie za rękę. - Idziemy do domu?
 Uśmiecham się, kiwam synu głową i ruszamy.
Patrzę jednak jeszcze raz za siebie.
Ten jeden ostatni raz chcę na niego popatrzeć...
Dlaczego? Draco dlaczego?
Błagam...
Nie idź tam, nie zostawiaj mnie!
Przełykam wielką gulę w gardle.
To co było minęło i nie wróci.
Kiedyś go kochałam, ale teraz kocham mego męża i syna.
Do końca życia jednak nie zapomnę Dracona Malfoy'a...
W końcu nazwałam tak syna by mi przypominał o tym, dzięki komu jestem teraz tym kim jestem.
Ściskam rękę małego Draco i delikatnie się uśmiecham.
Muszę żyć teraźniejszością.



~~*~~



Tak to ja!
Tak: jeszcze żyję. ;w;
Byłam zajęta pozostałymi blogami przez co nie miałam jak napisać coś na tego bloga. ; - ;
Nowy rozdział prawdopodobnie dopiero w wakacje, gdy już skończę z kilkoma opowiadaniami. > . <
Do następnego czarodzieje!
Yui Nano - dawniej zwana Julią Malfoy.

poniedziałek, 17 marca 2014

Wybaczcie.

Na wstępie:
wybaczcie, że nic tak dawno nie pisałam. ; - ;


Minęło bardzo dużo czasu od ostatniego postu.
Zmieniłam się wewnętrznie, zewnętrznie, a co się z tym łączy zmienił się mój styl pisania.
Zerkam teraz na te rozdziały opublikowane dawno dawno temu i...
Zaczynam się śmiać.
Przyznaję, że pomysł miałam, ale mój styl pisania i ta "długość" notatek...
Gdy nie pisałam nic tu założyłam jednak innego bloga z historią całkowicie wymyśloną przeze mnie.
Długo pracowałam także nad moim stylem i wiem, że już jest odpowiedni do wznowienia bloga.
Za miesiąc lub dwa pojawi się już następny rozdział od razu mówię, że długi bo teraz sam opis jednej postaci mogę walnąć na jedną stronę. xD
Zastanawiam się też nad poprawieniem wcześniejszych rozdziałów, ale to chyba zepsuje całą magię opowiadania, nie sądzicie?


Do następnego! ^^

Wasza,
Yui (dawniej Julia) Malfoy.

wtorek, 17 września 2013

PIĘĆ: Jean Granger


PIĘĆ

 

        Narcyza Malfoy stała w kuchni i obserwowała skrzaty przygotowujące jedzenie na imprezę Dracona. W pewnej chwili skrzatka o imieniu Rosie potknęła się o nierówność w podłodze i taca z napojami z hukiem spadła na podłogę. Wszystkie skrzaty przerażone zamarły i wbiły wzrok w swoją panią. Były pewne, że kobieta nakrzyczy na nie tak, jak by to zrobiła kilka miesięcy temu, ale nie…

         Narcyza tylko westchnęła, podeszła do Rosie i poklepała ją po główce.

-Pomóżcie Rosie wymyć podłogę i przygotować nowe drinki – powiedziała cichym głosem i uśmiechnęła się lekko.

         Skrzaty wróciły do wcześniejszych czynności ze zdziwionymi twarzyczkami a trzy skrzatki podbiegły do rozpromienionej Rosie i pomogły jej posprzątać.

         Narcyza była z siebie bardzo dumna. Może nareszcie uda jej się sprawić, że skrzaty domowe będą chodziły po Malfoy Manor szczęśliwe a nie tak jak kiedyś zlęknione? Może.

-Mamo.

         Kobieta odwróciła się w stronę swojego jedynego syna. Draco stał w u szczytu schodów z lekkim uśmiechem. Zszedł na dół, stanął koło matki i pocałował ją w policzek.

-Tylko ich nie rozpieszczaj –roześmiał się i ruszył w stronę wchodzących właśnie Amandy i Blaise’a.

         Cóż, nie tylko Narcyzę zmieniła wojna… Jej syn po wojnie postanowił zdobyć jak największą ilość znajomych jaką tylko się da zaczynając od Gryfonów a konkretnie od dziewczyn ze Złotej Trójcy i Srebrnej Trójcy…

~~*~~

         Candace Diablo weszła za bratem do Malfoy Manor. Gdy tylko jej stopa dotknęła podłogi dziewczynę zamurowało…

         Podobno ukrywali się tu śmierciożercy, ale dom wcale na bazę śmierciożerców nie wyglądał. Średniowieczny zamek owszem, ale miejsce ukrycia sługusów Voldemorta?

         Do czerwonowłosej podeszła blondynka o intensywnie zielonych oczach.

-Cace! –Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i cmoknęła pannę Diablo w polik.

-Miło cię widzieć Ami. Nie wiedziałam, że też tu będziesz.

         Amanda Zabini machnęła ręką i zrobiła oczami młynek.

-Draco zaprosił tylko Blaise’a, ale oczywiście Diabełek uparł się, żebym z nimi poszła.

         Candace uśmiechnęła się i pociągnęła przyjaciółkę w stronę kanapy. Gdy usiadły, Cace wyciągnęła z malutkiej torebki książkę i podała ją blondynce. Ami parsknęła śmiechem i zaczęła przeglądać książkę.

-Cace, ty sprytna żmijo… -Mruknęła pod nosem.

         Obie dziewczyny zaczęły dyskusję na temat książki. Książka ta była o historii Hogwartu. Miejsca, do którego obie już niedługo trafią.

~~*~~

         Hermiona Granger wraz z Ginewrą Weasley siedziały na balkonie w domu państwa Granger. W dłoniach trzymały kubki z ciepłą herbatą. Gawędziły wesoło o tym, co czeka je w Hogwarcie. O tym, kto będzie uczył OPCM i o wielu innych rzeczach. W pewnej chwili koło balkonu z prędkością światła coś przeleciało.

         Hermiona wstała z krzesła, odłożyła herbatę na stolik i podeszła do barierki. Wychyliła się przez nią i gwałtownie cofnęła się pod ścianę mrużąc oczy.

-Witamy panie – powiedzieli równocześnie blondwłosi bliźniacy.

         Brian i Teodor Nott siedzieli na miotłach wiszących kilkanaście metrów nad ziemią i uśmiechali się do Gryfonek. Ubrani byli trochę elegancko, trochę luzacko.

-Co wy tu robicie? –Ginny wstała z krzesła, założyła ręce na piersi i z podniesionymi brwiami wpatrywała się w chłopców.

-Jak to co? –Brian uśmiechnął się szeroko.- Porywamy was na imprezę.

         Dziewczyny spojrzały na siebie. Hermiona wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi. Otworzyła je i weszła do pokoju wciągając za sobą Ginny.

-Czyli, że się zgadzacie tak? –Krzyknął za nimi Brian.

         W odpowiedzi usłyszał tylko chichot nastolatek.

~~*~~

         Jean Granger siedziała przed kominkiem w fotelu. Smutnym wzrokiem spoglądała na zdjęcia jej i jej rodziny. Ostatnia fotografia przedstawiała jej córkę z mugolskimi przyjaciółmi- Kamilą i Adamem Newtonami, a pierwsze zdjęcie przedstawiało ją i Paula w dniu ślubu. Następne zdjęcie prezentowało dwie identyczne kobiety- Jean i Roxane.

         Zapewne zastanawiacie się, czemu pani Granger i pani Zabini są jak dwie krople wody. Już wam to tłumaczę…

         Naomi Parkinson kilkadziesiąt lat temu wyszła za mąż za Reniera Zabini’ego. Mieli oni dwie córki: Roxane i Jean. Roxane była dumą rodziny, czarownicą godną swojego nazwiska natomiast Jean… Jean była charłaczką. Naomi obie córki kochała tak samo, ale Ren nie mógł pozwolić na to, by w jego rodzinie znajdował się ktoś, kto nie miał w sobie magii. Gdy tylko Jean skończyła 18-lat, została wygnana z domu i zesłana do świata mugoli. Kobieta utrzymywała kontakt z siostrą i matką przez wiele lat. Ojca za to ignorowała. Pewnego dnia poznała mugola o imieniu Paul. Zakochała się w nim do szaleństwa. Kilka lat później byli już szczęśliwym małżeństwem, jednak nie mogli mieć dzieci. Poszczęściło im się bardzo, gdy Roxane musiała ratować córkę i wysłała ją do nich…

-Mamo!

         Kobieta odwróciła się w stronę swojej córki.

-Tak Hermiono? –Wypowiedziała te dwa słowa niemal szeptem a w jej oczach nadal były łzy, lecz szybko je otarła.

-Z Gin idziemy na imprezę –powiedziała rozpromieniona dziewczyna -Wrócimy wieczorem.

-Bawcie się dobrze. –Kobieta uśmiechnęła się do Gryfonki.

         Ta odwzajemniła jej uśmiech i pobiegła schodami do pokoju.

         Jean westchnęła ciężko… Jak mogła przez tyle lat okłamywać tego aniołka, że jest jej prawdziwą matką? Może i były spokrewnione, ale była jej ciotką. Hermiona zasługiwała na to żeby znać swoją prawdziwą matkę…

-Zwracam ci ją Roxa –szepnęła Jean wpatrując się w okno.

         Gdzieś tam daleko jest Roxane i czeka. Czeka aż dziedziczka rodu Zabinich wróci do domu…

~~*~~

         Teodor z Brian’em wisieli na miotłach kilkanaście stóp nad ziemią czekając na Gryfonki. Po kilkunastu minutach drzwi balkonowe otworzyły się.

         Pierwsza wyszła Ginny. Wyglądała pięknie. Rude włosy związała w kitkę na czubku głowy. Na powiekach miała namalowane kreski a rzęsy były machnięte tuszem. Na ustach miała jasnoróżową szminkę. Na stopach miała czarne trampki. Do jej długich nóg szczelnie przylegały legginsy ze wzorkiem „galaxy”. Najbardziej jednak rzucała się w oczy czarna długa bluzka z białym krzyżem. Całość dopełniały kolczyki-krzyżyki.

         Po niej wyszła Hermiona. Brązowooka również wywarła duże wrażenie na chłopcach. Na głowie miała koka z wypadającymi kilkoma pasmami a ubrana była w czarną krótką spódniczkę i jasnoniebieską bluzkę na ramiączkach. Na tym miała jeszcze kamizelkę z ćwiekami. Tak jak Ginny zrobiła sobie lekki makijaż: kreski na oczach, tusz do rzęs i jasny błyszczyk. W uszach miała małe jasnoniebieskie kolczyki serca.

         Bliźniacy po otrząśnięciu się z szoku wywołanym wyglądem dziewcząt wyciągnęli do nich ręce. Ginny złapała dłoń Teodora i usiadła za nim na miotle. Z Hermioną za to nie było tak łatwo…

-Ufasz mi? –Brian uśmiechnął się szeroko.

-A co ja Jasmina, że się mnie tak pytasz Aladynku? –Dziewczyna parsknęła złośliwym śmiechem, ale wsiadła na miotłę.

         Brian z Teodorem wystrzelili nagle jak z procy. Szybowali nad chmurami bardzo szybko, ale Gryfonki się nie bały. Cała czwórka czuła się jak ptaki… Czuli się wolni.

-Gdy miotła niesie mnie, już czuję, że to dla nas dwojga wymarzony czas… -Brian nucił sobie pod nosem własną wersję piosenki z Aladyna a jego towarzysze pękali ze śmiechu.

         Tego dnia Gryfonki zaprzyjaźniły się ze Ślizgonami. Niespotykane nieprawdaż?

~~*~~
Ohayo :3
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ;>
Planowałam go wcześniej, ale tyle się wydarzyło, że nie miałam czasu na pisanie rozdziału ;C
Tak mnie jakoś wzięło w tym ostatnim fragmencie na Aladyna xDDD
Planowałam dopiero w późniejszych rozdziałach wyjawić wam kto jest córką Jean, ale kit ;D
Ten rozdział miał być o imprezie, ale tak jakoś wyszło, że dopiero następny będzie o imprezce ;//
P.S. Dziękuję za ponad trzy tysiące wejść <333
Całuski,
Julia Malfoy

piątek, 23 sierpnia 2013

CZTERY: Przepowiednia i Roxane Zabini





CZTERY

        *wspomnienie Roxane*
          Piękne czarne włosy. Czarne brwi. Brązowe oczy. Mały zadarty nosek. Pełne czerwone usta. Jasna skóra... Jedno słowo określające Roxane Zabini: piękna.
Roxane poza tym, że piękna, była też bardzo bogata oraz była matką bliźniąt. Chłopiec i dziewczynka. Blaise i... No właśnie. Dzieci miały już kilka dni a Roxa nadal nie dała dziewczynce imienia. I już chyba nie da...
Kobieta ze łzami w oczach podała córkę swojej skrzatce- Emily. 

-Uciekaj z nią Emily. Uciekaj -szeptała czarnowłosa przyciskając do piersi płaczącego Blaise'a.

Chłopiec jakby wiedział, że traci siostrę na zawsze, rozpłakał się jeszcze bardziej i zaczął machać rączkami w stronę dziewczynki. Było już jednak za późno… Emily z dziewczynką na rękach znikła z pokoju z cichym trzaskiem.

-Żegnaj córeczko… -Szepnęła Roxane w pustkę.

         Kobieta podeszła do łóżeczka synka i ułożyła go tam. Pocałowała go lekko w czółko i otarła łzy. W momencie, gdy odwróciła się w stronę drzwi, do pokoju wpadli śmierciożercy.

-Gdzie ona jest? –Wysyczał jeden z nich.- Gdzie jest ta mała?!

*koniec wspomnienia*



Roxane potrząsnęła głową i ruszyła do ogrodu. Gdy szła, suknia niczym wąż pełzła za nią po podłodze. 

-Pani! -Zaskrzeczała Emily, zjawiając się koło kobiety.- Panicz Blaise kazał pani przekazać, że ostatni tydzień spędzi wraz z panienką Amandą u panicza Dracona.

-Dziękuję Emily... -Powiedziała po chwili Roxa, uśmiechając się lekko.

Skrzatka skłoniła się i znikła z cichym pyknięciem. Czarnowłosa usiadła na ławce w ogrodzie i brązowym spojrzeniem rozejrzała się po swoim ukochanym miejscu. Na płocie wokół ogrodu Zabinich rosły czarne, białe i czerwone róże. Na środku pustej niegdyś przestrzeni stała teraz fontanna. Obok niej drewniana ławka, na której kochała siedzieć Roxane. Kobieta wyciągnęła różdżkę. 

-Accio pergamin i pióro -szepnęła brązowooka.

~*~
Brian ruszył za bratem w stronę dwóch mioteł.

-Ej Teo... -Chłopak poczekał, aż brat się odwróci.- To gdzie my tak właściwie lecimy?

-No jak to gdzie! -Teodorowi zaświeciły się oczy.- Bracie szykuj się, bo idziemy na imprezę roku do Malfoy'ów!

Bliźniacy uśmiechnęli się do siebie i ruszyli w stronę mioteł. Po chwili ścigali się już nad chmurami. Brian z uwielbieniem chłonął widoki, które już tyle razy widział a nadal go zachwycały. W momencie, gdy lecieli blisko domu o kolorze czekolady, chłopak wpadł na pomysł.

-Teodor! –Blondyn poczekał, aż brat się odwróci.- Leć za mną! Po drodze wpadniemy po kogoś…

~*~
         Sam Diablo siedział na kanapie w swoim domu i patrzył na schody. Po chwili zeszła po nich jego bliźniaczka- Candace. Candace była średniego wzrostu. Miała piękne czerwone włosy do pasa oraz błyszczące szare oczy. 

-Sammy! –Syknęła dziewczyna.- Masz zamiar iść na imprezę tak ubrany?!

         Chłopak popatrzył na swój strój. Miał na sobie przetarte jeansy oraz pogniecioną koszulę.

-Nie marudź –warknął.- Ty za to masz zamiar iść tam w sukience, która ledwo coś zasłania i szpilkach, co mają chyba dwadzieścia centymetrów?!

         Candace prychnęła i ruszyła w stronę drzwi.
         Sam wstał i wolnym krokiem wyszedł na dwór za siostrą. Gdy tylko przeszedł przez drzwi, nałożył na oczy okulary przeciwsłoneczne.

-Porąbało ich, żeby robić imprezę w południe –mruknął pod nosem.

~*~

         Roxane podała list sowie.

-Felicitio, zanieś to Blaise'owi -szepnęła kobieta.


Sowa zahuczała i odleciała. Roxa przypatrywała się jej, dopóki nie znikła z pola widzenia czarnowłosej. Po chwili przeniosła swoje spojrzenie na kwiaty. 

-Nie! -Roxane gwałtownie wstała z ławki i podbiegła do rabatki z tulipanami.-Nie… Nie… Nie! Nie! Nie!

Kobieta zakryła dłonią usta i wpatrywała się w czarnego tulipana. Na środku rabatki czerwonych tulipanów rósł mały czarny tulipanek. 

-Czarny... -Brązowe oczy kobiety wypełniły się łzami.

W jednej chwili wszystkie lata odtrącania tego wspomnienia, poszły na marne...


*wspomnienie Roxan
e*

Roxane gdy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży, poszła uczcić to z przyjaciółkami. Siedziała z Narcyzą Malfoy i Cassandrą Nott na ławce przy fontannie, gdy wzrok Cass stał się dziwnie zamglony. 

-Cass co ci jest? -Narcyza położyła rękę na ramieniu blondynki.

Ta jednak nie odpowiedziała, tylko wstała i ruszyła w stronę rabatki z tulipanami. 

-Urodzisz córkę Roxane. -Cassandra nie mówiła swoim głosem, lecz jakimś...
mrocznym.- Dziecko piękne i bogate. Inteligente, lecz szalone. Dziewczynka, która pomoże w pokonaniu Czarnego Pana. W ukryciu, lecz na widoku. Polować na nią będą śmierciożercy, ale głupcy nie dostrzegą tego, że ona znajduje się tuż pod ich nosem. Gdy w twoim ogrodzie zakwitnie pierwszy czarny tulipan, będzie to znak, że dziewczynka wróci tam, gdzie jej dom i będzie już gotowa stanąć oko w oko ze złem gorszym niż Czarny Pan. W chwili jej powrotu rzecz stanie się straszna, bo przyjaciel wrogiem się okaże a wróg przyjacielem. W przeznaczeniu jej dziwnym maczać będą palce złe moce. Diabły i Anioły, Wilkołaki i Wampiry, Czarodzieje i Czarodziejki oraz przyjaciel stary. Pomocy będzie potrzebowała i otrzyma ją od przyjaciół prawdziwych i brata jedynego. Ty moja droga błąd straszny popełnisz a nawet się nie zorientujesz. Chcąc ją ocalić, krzywdę jej straszną zrobisz...

*koniec wspomnienia*

-Mój mały aniołek żyje i wróci do mnie… -Szepnęła Roxane a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

~*~
             Blondwłosa kobieta podeszła do okna i wpuściła do wielkiego pokoju sowę. Ptak rzucił list na łóżko kobiety i wyleciał z pomieszczenia. Długimi, lekko pomarszczonymi palcami kobieta przeczesała włosy. Energicznym krokiem podeszła do łóżka. Rozwinęła pergamin i utkwiła w nim swoje brązowe spojrzenie.

Droga Cassandro!
 Zechciałabyś może zająć posadę nauczycielki wróżbiarstwa w Hogwarcie? Dostałabyś gabinet w Nowym Skrzydle oraz salę lekcyjną blisko Wieży Astronomicznej. Proszę o natychmiastową odpowiedź.
P.S. Może nareszcie uda nam się dokończyć ostatnią rozmowę na temat córki Roxane...
Albus Dumbledore - Dyrektor Hogwartu i Twój wierny przyjaciel.

            Kobieta uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę wielkiego biurka by napisać odpowiedź. Chwyciła pióro i napisała kilka słów na pergaminie.

Albusie!
Z przyjemnością zostanę nauczycielką wróżbiarstwa.
Zjawię się w Hogwarcie 31 sierpnia po południu.
Cassandra Nott
           
            Cassandra podała list sowie i usiadła w wielkim skórzanym fotelu przymykając powieki. Na jej ustach widniał szeroki uśmiech. Znowu będzie w Hogwarcie… Lecz tym razem nie dla zabawy.
            Cassandra Nott będzie musiała pomóc córce Roxane w pokonaniu Nieśmiertelnego.
~*~

OHAYO! ^^
Rozdział ten był dopiero wprowadzeniem do akcji.
Mam nadzieję, że się spodobał ^^
Zapewne domyślacie się, kto okaże się córką Roxane, ale kit xD
Następny rozdział będzie o imprezie u Malfoy’ów, na której oj będzie się działo :3
Rozdział piąty powinien pojawić się jeszcze w tym miesiącu ;]
P.S. Mam nadzieję, że podoba się nowy szablon ^^
~~Julia Malfoy~~